Mimo iż aura zdecydowanie oscylowała wokół kategorii „jesiennej melancholii”, z ołowianymi chmurami i wilgotnym powietrzem, atmosfera na strzelnicy była zupełnie odmienna — pełna energii, entuzjazmu i nieco amatorskiego, ale szczerze przeżywanego zacięcia sportowego. Można by powiedzieć, że zabawa była na poziomie 102 procent!
Członkowie klubu strzeleckiego nie pozostawali w tyle. Zauważalny był postęp w ich umiejętnościach, zarówno pod względem precyzyjności, jak i ogólnej znajomości obsługi broni. Doświadczonych strzelców można było rozpoznać po pewnych i zdecydowanych ruchach, ale również nowicjusze dawali z siebie wszystko, nabywając cenne doświadczenia, które z pewnością zaprocentują w przyszłości.
Co szczególnie uderzające, to zapał i entuzjazm młodszych uczestników — przepraszam, powinienem powiedzieć 12-letniej młodzieży. Choć niektórzy mogą ich nazwać jeszcze „dziećmi”, ich poziom skupienia, zaangażowanie i — co najważniejsze — celność, dawały do myślenia. Ich twarze rozjaśniały się widocznie, gdy udawało im się trafić w zamierzony cel, a satysfakcja z dobrze wykonanego strzału była czytelna w ich oczach.
Zakończone strzelanie było dla wszystkich uczestników nie tylko doskonałą okazją do nauczenia się czegoś nowego, ale też wspaniałym sposobem na spędzenie czasu w gronie ludzi podzielających tę samą pasję. Mimo kapryśnej, jesiennej aury, nie było tutaj miejsca na nudę czy melancholię. Wręcz przeciwnie, atmosfera była tak naładowana pozytywną energią, że aż trudno było uwierzyć, iż jesteśmy na progu jesieni. Ostatecznym potwierdzeniem sukcesu tego spotkania były uśmiechy na twarzach uczestników, zarówno młodszych, jak i tych nieco starszych, oraz fakt, że wszyscy już z niecierpliwością czekają na kolejne spotkanie.